Róża powoli rośnie, bo z czasem ostatnio krucho, ale rośnie. Madziula, chciałaś różę w pełnej krasie? Proszę! :)
Moje kwiecie przeżyło traumatyczną przygodę - spotkanie twarzą w twarz z kawą. Rozlałam niechcący mój ulubiony napój na jeszcze ulubieńszy haft i przeżyłam chwile grozy. Ale szybka akcja (i sprawdzenie w necie) pomogła - jakby co to świeże plamy z kawy (na lnie i bawełnie) trzeba namydlić i zanurzyć we wrzątku (naprawdę bardzo gorącej wodzie) - zaczekać aż znikną. Plamy znikły, len przeżył bez odbarwień, tak samo muliny DMC. Uff...
Kolejne cudo w trakcie powstawania.
OdpowiedzUsuńto przeżyłaś chwilę grozy:-) nie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńa róża coraz piękniejsza!!!
wspaniała róza, jak żywa, ciesze się że udało się pokonać kawe
OdpowiedzUsuńPiękna róża,ciekawa jestem całości....:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe i ładne rzeczy tworzysz, a ta seria haftowanych kwiatów to prawdziwa perełka.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę śledziła jej losy.
pozdrawiam :)
Dziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuńWiewióreczko, zapraszam do zaglądania i komentowania :)
Ooooo przepięknie się zapowiada, mam nadzieję, że już niedługo pokażesz nam całą :D
OdpowiedzUsuńKasiu, pewnie jeszcze trochę trzeba poczekać, bo się za kolejne projekty wzięłam... :)
OdpowiedzUsuń