środa, 5 listopada 2014

Znów Michael Powell...

Nic na to nie poradzę, że uwielbiam wzory tego projektanta. Tu zdjęcie w trakcie pracy, ale całość już dawno wyszyłam i tylko czeka na wykończenie - uszycie zakładki do książek.


A tak w ogóle to myślę sobie, że krzyżyków nie zdradzę dla koralików - choćby nie wiem co, to i tak wracam do haftu, do kolorowych mulin i igieł... A tyle rzeczy mnie ciągnie ostatnio, że oszaleć można ;) Normalnie nie wiem, co robić, bo chciałabym wszystko i nie wiem od czego zacząć... Pewnie nie tylko ja tak mam... Macie na to jakieś sposoby? :)

Pozdrawiam nocną porą!

7 komentarzy:

  1. Ślicznie:)))POzdrawiam ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna będzie zakładka. Wzorki Powella są urocze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez lubie Powella:) Ale z zakladek robie banerki na sciany, bardziej ciesza i nie niszcza ksiazek, bo jednak te jego zakladki grube wychodza:(
    Ta Twoja bardzo fajna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie wspaniała zakładka. Co do licznych planów, to mam podobnie, ciężko mi się zdecydować co wykonywać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo! :D

    piegucha, dlatego ja nie robię z filcem, tylko podszywam tkaniną - są wtedy cieńsze.

    bluebru, dlatego często mam zaczęte kilka prac...

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, doskonale Cię rozumiem, ja też chciałabym tyle rzeczy zacząć, zrobić, nauczyć się, spróbować... życia na wszystko nie wystarczy!
    Hafcik jest uroczy, też lubię Powella :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu, masz rację :P I dlatego ciągle mam po kilka prac zaczętych...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Waszą obecność, a jeszcze bardziej za każdy ślad, który tu zostawiacie - każdy jest dla mnie bardzo ważny!